STATYSTYKI

KORONA WIRUS PANDEMIA  6     III

PRZYGODA Z PANDEMIĄ ROZDZIAŁ   6

AKTUALIZACJA 29.09.2020 r.      202 DZIEŃ
 
ROZDZIAŁ SÓSTY
 
Wiatr wiał mi w oczy, deszcz zacinał, pogoda nie ciekawa. Ale cóż zrobić, trzeba załatwiać sprawy, od tego się nie ucieknie. Wprawdzie do banku mam może trochę więcej jak kilometr, ale to spacerek, a jednocześnie gimnastyka dla moich zmęczonych mięśni.
Kiedy dotarłam do banku, kolejek jakoś nie było. Byłam ja, i jeszcze jedna pani w maseczce. Stała przy okienku, zsunęła maseczkę, żeby móc porozmawiać, a poza tym, okulary jej zaparowały, więc musiała coś zrobić żeby podpisywać świstki, jakie jej podsuwała pani w okienku.
Z zamyślenia wyrwał mnie zdenerwowany głos męski; dlaczego panie nie mają maseczek? Nie byłam tego dnia skora do kłótni, postanowiłam się nie odzywać, i nie tłumaczyć się ze swojego stanu zdrowia. Ale pan był nieugięty i zaatakował panią. No i się biedny rozczarował. Pani odwróciła się i puściła w jego kierunku wiązankę słodkich pozdrowień wygrzebanych z rynsztoka. Wszyscy zamarli, pan też. Cóż mógł powiedzieć na takie argumenty? Nie miał siły przebicia. A poza tym, jak się później okazało, był to lekarz medycyny estetycznej.
Ta głupawka z tymi maseczkami doprowadza niektórych do wściekłości, innych z kolei do rezygnacji. Rezygnują ze swojej wolności na rzecz spokoju. Tylko, że tego spokoju jakoś nie widać. Już nie wiadomo co jest prawdą, a co jest kłamstwem. Wszystko się miesza, a najwięcej mieszają politycy. W imię czego? Tego jeszcze dokładnie nie wiemy. Możemy się tylko domyślać i nic więcej.
Tak rozmyślając wróciłam do domu. Trzeba zrobić obiad, pomyślałam, bo o śniadaniu to zapomniałam na dobre.
Kiedy już obiad powoli się gotował, zadzwonił domofon.
Lenka otwieraj, bo się zaraz posikam pod twoimi drzwiami.
Tina była zdenerwowana.
Wpadła jak huragan i od razu poleciała do łazienki.
Chyba muszę iść do lekarza, coś się ze mną dzieje, powiedziała.
A co ma się dziać, powoli zbliża się klimakterium.
Jakie klimakterium, wykrzyknęła, przecież nie mam pięćdziesiątki.
Uśmiechnęłam się, ponieważ niektóre kobiety przechodzą przed czterdziestką, a i zdarzają się młodsze, lecz to do Tiny na pewno nie dotrze. Będzie odsuwała od siebie tę myśl tak długo, jak się tylko da.
Co gotujesz, zapytała?
Zupkę ryżową na skrzydełkach,a tu, pokazałam jej rondel, robią się bitki. Zostaniesz na obiad, zapytałam?
Pewnie, już jestem głodna. Ale zaraz, dodała, chyba nie jadłam śniadania.
Dobrze, powiedziałam, zaraz naleję zupki, pierwszy głód zaspokoimy.
A co u ciebie słychać, zapytałam, kiedy talerze po zjedzeniu zupy wylądowały w zlewie.
A wiesz nic ciekawego.
To tak jak u mnie, mam czasami wrażenie jakbym przeżywała Dzień Świstaka. Ale nie zamierzam się skarżyć, przyjdzie wiosna i wszystko się zmieni.
Lenka,ale z ciebie optymistka.
Staram się pocieszać samą siebie.
Masz rację, nie ma co się dołować.
Dzisiaj usłyszałam takie coś. Poczekaj, jak to było, a już wiem.
Lenka kto to jest kobieta?
Mam zgadywać co usłyszałaś, zapytałam?
Dobrze, powiem ci. Kobieta to taka istota, która myśli jedno, robi drugie, mówi trzecie, czwarte wie, a piąte przeczuwa.
Ale nas faceci podsumowali. To znaczy, że mamy podzielną uwagę, nie tak jak oni, tylko jedno potrafią robić. Jak zostawisz dzieci pod ich opieką, i powiesz, żeby zrobili obiad i posprzątali mieszkanie, to w rezultacie niczego dokładnie nie ogarną, a kobieta potrafi.
Nie denerwuj się Lenka, to takie ich zagrywki, żeby nam dopiec, ale my i tak jesteśmy lepsze od nich. Niech spróbuje jeden z drugim urodzić dziecko.
To dopiero by było. Ale niestety, od tego jesteśmy my, kobiety.
Lenka, nie spalą ci się te bitki?
Nie, spokojnie, już są dobre, i ziemniaki też dochodzą, zatem siadamy do drugiego.
A potem może pójdziemy na jakieś zakupy, dawno nie byłyśmy?
Dobrze Tina, możemy pójść, tylko ja bez maseczki.
Ostatnio się zastanawiam do czego doprowadzi to wszystko, łącznie z tymi maseczkami. Już dwie ofiary szczepionki gdzieś się pojawiły, zatem to jest jakiś syf, który chcą nam wstrzykiwać w ciało?
Ludzie znowu lądują na kwarantannach. Znowu wyniki są na chybił trafił - albo wyjdzie, albo nie wyjdzie.
Czasami trudno ogarnąć to umysłem.